Recenzja filmu

Sługi wojny (2019)
Mariusz Gawryś
Piotr Stramowski
Maria Kania

Aspiracje

Mamy tu kilka niezłych, względnie dynamicznych sekwencji – nawet jeśli mijają, zanim zdążą się na dobre rozkręcić. Na największy atut filmu wybija się zaś niespodziewanie humor i – do pewnego
Jest w "Sługach wojny" takie ujęcie: kamera zdejmuje z lotu ptaka wrocławskie Sky Tower, oczywiście w fotogenicznych oparach mgły. Sugestia jest jasna: Nasze, ale na Światowym Poziomie, Błyszczące, a Polskie. To niemal założycielski manifest filmu Mariusza Gawrysia, którego akcja rozgrywa się niby na Dolnym Śląsku, ale którego intryga zatacza szerokie europejskie kręgi. Zamiast Jasona Bourne'a jest komisarz Samborski (Piotr Stramowski), zamiast Lisbeth Salander aspirant Marta Zadara (Maria Kania), wcale jednak nie gorsi. Nasz policjant przecież dziarsko biega po wrocławskich dachach, a jego partnerka jeździ na motocyklu, nosi się w czarnej skórze i kuma z tajemniczymi hakerami. Cóż jednak z tego, kiedy w miejsce światowej formuły wzbogaconej o lokalny koloryt dostajemy lokalny koloryt pretendujący do światowego poziomu. Faktycznie, aspirant.


Związek z pierwszą częścią serii, "Sługami bożymi", jest w zasadzie nominalny: sprowadza się do wrocławskiej scenerii, zbliżonej konwencji gatunkowej i podobnego pomysłu na pierwszoplanowy duet. Oto ginie lekarz, szef prężnej firmy działającej na polu transplantologii. Do sprawy zostaje oddelegowany Samborski i jego nowa partnerka, Zadara. Proste: samiec alfa i nowa dziewczyna na posterunku będą musieli się dotrzeć, a śledztwo zacznie spektakularnie puchnąć. Samborski i Zadara zatańczą etatowy taniec "wygi" i "świeżaka", przerabiając dylemat "uczucia kontra obowiązki", tymczasem na horyzoncie będą wyrastać kolejni podejrzani: księgowa Sylwia (Aleksandra Pisula), holenderski biznesmen z Niemiec (Michael Schiller), tajemnicza zabójczyni na motocyklu (Karolina Czarnecka). Konflikty są, intryga jest, ale czegoś brakuje. 

Może dlatego, że już slogan promocyjny filmu sprzedaje nam gruby spoiler, skutecznie przebijając balonik z ekranowym napięciem. Śledztwo Samborskiego i Zadary obserwujemy więc z rosnącą niecierpliwością – i słabnącym zainteresowaniem. Niestety, wiele zwrotów fabularnych da się łatwo przewidzieć, a te, których przewidzieć nie sposób, w zasadzie nie robią widzowi różnicy. Także dlatego, że tempo jest dość ślamazarne, a gatunkowe wytrychy same się nie wybronią. Gawryś czerpie pełnymi garściami z zagranicznych wzorców, ale nie zawsze skutecznie. 

Przykłady? Samborski po raz pierwszy objawia się nam na siłowni, zwisając z sufitu i prezentując mięśnie niczym jakiś amerykański action hero. Sfilmowano go jednak tak, że trudno rozpoznać w nim Stramowskiego – więc introdukcja nie działa. Podobnie jest z zawiesistym szaroburym klimatem rodem ze skandynawskich thrillerów. Mgła nad Sky Tower snuje się malowniczo, ale intryga nie osiąga stężenia socjologicznej troski, jaka jest znakiem rozpoznawczym Skandynawów. Z fabuły nie wynika zatem nic poza rzuconymi w eter hasłami: Korupcja, Czarny Rynek, Obcy Kapitał.

   

A jednak ogląda się to bez bólu. Mamy tu kilka niezłych, względnie dynamicznych sekwencji – nawet jeśli mijają, zanim zdążą się na dobre rozkręcić. Na największy atut filmu wybija się zaś niespodziewanie humor i – do pewnego stopnia – portrety bohaterów. Jest tu co prawda niezbyt zgrabnie wygrany wątek romantyczny, kuriozalna scena przesłuchania i kilka nieczytelnych paraleli (co ma wynikać z faktu, że w filmie są dwie motocyklistki: dobra i zła?). Ale między bohaterami miejscami faktycznie iskrzy, Stramowski i Kania są jakoś tam wdzięczni. Jeszcze lepiej wypada Paweł Królikowski w roli pomagającego w śledztwie byłego wojskowego. To on dodaje filmowi ikry, w pełni wydobywając sugerowane przez Gawrysia humorystyczne nuty i komediowe refreny. Może nie jest zaraz sługą bożym, ale widz będzie mu winien przysługę. 
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones